Martyna Wojciechowska – kobieta z pasjami, która twardo stąpa po ziemi. Dla wielu kobiet i mężczyzn wzór do naśladowania. Sprawdź dzięki czemu osiągnęła sukces i jak definiuje to słowo.
Redakcja: Martyna Wojciechowska to podróżniczka, bizneswoman, czy mama?
Martyna Wojciechowska: W żaden sposób nie ustawiłabym tego w jednej linii i wychodzę z założenia, że akurat każda z tych ról jest do pogodzenia. Podróże są moją pasją, biznes jest koniecznością, żeby mieć – kolokwialnie mówiąc – do pierwszego i utrzymać dziecko, a mama… to jest chyba oczywiste. I zastanawiam się, dlaczego nigdy takich pytań nie zadaje się Markowi Kamińskiemu? Podróżnik, biznesmen, czy tata? Dlaczego tylko kobiety non-stop stają przed koniecznością odpowiadania na takie pytania? I dlaczego jest tak, że to kobiety te pytania zadają?
Redakcja: Jak zdefiniujesz słowo „sukces”?
Martyna Wojciechowska: Sukces to takie poczucie, że robi się coś, o czym się marzyło, a przynajmniej pragnęło. Coś, co sprawia, że jesteśmy w odpowiednim miejscu, czasie i otoczeniu. A poza tym, dla każdego słowo „sukces” oznacza zupełnie coś innego. Dla jednych sukcesem będzie chodzenie w drogich ubraniach i torebką od Prady, dla innych będzie życie totalnie wolnego człowieka, który całe swoje życie, cały swój dobytek może zmieścić w plecaku. Jedni się spełniają jako naukowcy, inni jako gwiazdy rocka. Nie jestem w stanie zdefiniować go dla wszystkich ludzi. Dla mnie to na pewno to miejsce, w którym jestem i to co robię.
Redakcja : Dzięki czemu osiągnęłaś sukces? Szczęście, czy przemyślana strategia biznesowa?
Martyna Wojciechowska: I jedno i drugie. Nie da się mieć tylko i wyłącznie farta przez całe życie, nie znam takich przypadków. Znam parę efemeryd, które wypłynęły na fali jakiejś popularności i wszystko ułożyło się zupełnie po ich myśli, ale generalnie to musi to być jednak odrobina szczęścia. Znalezienie się w tym miejscu i czasie, żeby pewne rzeczy mogły zaistnieć. Natomiast, co do ciężkiej pracy i strategii – głęboko w nią wierzę i uważam, że nie ma nic w tym złego. Dobrze jeśli ktoś ma pomysł jak żyć i może to życie sobie zaprojektować w jakimś sensie. Oczywiście zakładam, że ta strategia i plany powinny w sobie zawierać zasadniczy element – należy robić to, co lubimy najbardziej, bo bez tego po prostu nie robimy tego z sercem. A jeśli nie ma tego „czegoś”, tej ogromnej pasji, frajdy to.. nie wydaje mi, żeby komuś coś się naprawdę powiodło. Prędzej, czy później osoba taka będzie sfrustrowana.
Redakcja: Jakie czynniki decydują o sukcesie kobiet w biznesie?
Martyna Wojciechowska: Pewnie dokładnie takie same czynniki decydują o sukcesie kobiet, co w przypadku mężczyzn. Upór i determinacja, ale też cierpliwość diabła, bo to, co szybko przychodzi, często jest bardzo krótkotrwałe i mało stabilne. Zresztą, każdy kto wspina się w górach wie, że najłatwiej jest na szczyt wejść, trudniej jest z niego zejść. Bo to, żeby na nim zostać na dłużej, jest po prostu niewykonalne. I tę metaforę zawsze odnoszę do życia – ze szczytu widać też inne szczyty, problemy, z którymi się trzeba zmierzyć, inne trudności oraz inne wyzwania. W związku z tym, myślę, że jakość, którą się gwarantuje i ciężka praca to są te rzeczy, które w największym stopniu decydują o sukcesie. Nie tylko kobietom, ale i każdemu człowiekowi w biznesie. Kobiety są po prostu z natury lepiej zorganizowane, bardziej dokładne i cierpliwe. Zasadniczo mają większy potencjał do osiągania sukcesu w biznesie. Tylko ich nie wykorzystują. Czasami.
Redakcja: Mówi się, że jesteś kobietą alfa. Czy to pomaga w biznesie?
Martyna Wojciechowska: Zdecydowanie pomaga w biznesie, ponieważ samica alfa – czyli określenie, stosowane do opisu watahy wilków, w której samica jest przewodnikiem stada – jest zasadniczym czynnikiem, który gwarantuje w ogóle sukces w biznesie. Jest podstawą, ponieważ jestem przywódcą i staram się pełnić tę rolę w sposób możliwie najlepszy. Muszę myśleć o wszystkich ludziach, których zatrudniam, wypłacam pensje – dbam o nich jak matka. W odpowiednim momencie trzeba też ludzi skarcić, bo wszyscy musimy pamiętać, że całe stado zmierza jednak w jednym kierunku. I wszyscy mamy wspólny cel. Ja też bez wsparcia tych ludzi (którzy mi pomagają) sama nie byłabym w stanie zrobić tyle, ile robię.
Redakcja: Czy w dzisiejszym świecie kobietom jest trudniej niż mężczyznom?
Martyna Wojciechowska: Powiedziałabym, że w dzisiejszym świecie przed kobietami stoi bardzo dużo wyzwań. Muszą być bizneswomen, odnosić sukcesy w karierze zawodowej, świetnie wyglądać, być matkami i robić wszystko na równie dobrym poziomie. To generuje oczywiście ogromny problem dla kobiet, które muszą się zmierzyć z tą presją.
Redakcja: Czy w dzisiejszym świecie kobietom jest trudniej odnieść sukces? Martyna Wojciechowska: W dzisiejszym świecie to jest dopiero możliwe. Kobiety w biznesie nie osiągały żadnych sukcesów dotychczas. W zasadzie do XX wieku po prostu nie istniały w biznesie. W związku z tym, to jest jedyny świat, jaki znamy i z jakim musimy się zmierzyć. Faktem jest, że z czasem jest coraz łatwiej, ponieważ wszyscy dookoła przywykli już do kobiet, które zajmują nietypowe, do tej pory zarezerwowane tylko dla mężczyzn, stanowiska.
Redakcja: Jakie kobiety podziwiasz?
Martyna Wojciechowska: Bardzo dużo jest kobiet, które mnie zainspirowały. Powiedziałabym, że nawet rozstrzał mam ogromny, jeśli chodzi o moje fascynacje ludźmi. Z jednej strony to jest Wanda Rutkiewicz – najwybitniejsza himalaistka w historii. Kobieta piękna, mądra, a przy tym szalenie zdeterminowana – można by nawet powiedzieć, że momentami aż za bardzo, bo to doprowadziło do jej śmierci. Z drugiej strony, bez tego nie osiągnęłaby tego wszystkiego, co jej się udało. Maria Skłodowska-Curie, która jest nie tylko wzorem naukowca, ale w ogóle fascynującą postacią. Akurat jest rok naszej wielkiej, podwójnej noblistki – jedynej kobiety w historii, która dostała dwie nagrody Nobla. Targanej również emocjami, matki… cudowna postać. Ale przyznaję też, że szalenie podziwiam Wisławę Szymborską, która jest wzorem skromności, cierpliwości i kobiecości w bardzo ciepłym wydaniu. Każda z tych kobiet niesie jakieś przesłanie, z którego my wszystkie i inne kobiety możemy skorzystać.
Redakcja: Jak zaczynasz dzień? Czy więcej rzeczy robisz spontanicznie, czy jest on zaplanowany?
Martyna Wojciechowska: Nie mogę sobie pozwolić na zupełną spontaniczność w moim życiu. Powiem raczej, że są w nim elementy spontaniczności. W codziennym życiu – bo na planie zdjęciowym zwykle staram się być spontaniczna, z uwagi na to, że w ten sposób robi się najlepszy materiał – wychodzę z domu ze ściśle określonym planem gdzie mam być, o której i ile co mi zajmie czasu. Inaczej nie byłabym w stanie pogodzić tych wszystkich ról i obowiązków, które sama zresztą sobie wyznaczyłam.
Redakcja: Jak odróżniasz marzenia od zachcianek?
Martyna Wojciechowska: Warto mieć marzenia i warto mieć zachcianki. Marzenia, bo doprowadzają nas do wielkich sukcesów i do miejsca, w którym się chcemy znajdować. Zachcianki sprawiają, że jesteśmy niejednokrotnie ludźmi szczęśliwymi, zadowolonymi i uśmiechniętymi. W związku z tym, uważam, że jedno i drugie jest absolutnie niezbędne do tego, żeby być osobą zadowoloną z życia.
Redakcja: Bardzo dziękuję za interesujący wywiad. Zapewne będzie on inspiracją dla wielu kobiet.